Etykiety

czwartek, 11 sierpnia 2011

Kto się złuszcza tej jesieni, palec do budki!

Ci, co mnie znają osobiście, wiedzą, że jestem wierną wychowanką różnych Biochemistry of Beauty, Cosmetic Cop, potem już naszych ojczystych Laboratorium Urody, Biochemii, i tak dalej. Wiadomo, że jestem fanką retinoidów i kwasów i szczycę się tym, że moimi najważniejszymi kosmetykami są porządny eko olejek - ostatnio zdecydowanie arganowy, ale lubię też bardzo olej jojoba - retinoid, coś z kwasem salicylowym, i stabilny filtr. Bez tzw. gotowych kremów obchodzę się spokojnie, choć od czasu do czasu w przypływie bliżej nie określonego szału (i gotówki!) nabywam jakieś "ekskluzywne" serum, po czym stwierdzam, że niewarte swej ceny. No ale do rzeczy. Odwiedziwszy ostatnio swoją panią derm, czekam właśnie aż apteka raczy mi z magazynu centralnego ściągnąć tretinoinę i tazaroten, a w międzyczasie dyskretnie buszuję po sieci. I w międzyczasie natrafiłam na sklep Infinite Skin (po prawdzie, to i na ebay.com mają swoje produkty, więc niekoniecznie trzeba ze strony zamawiać...). Zajrzałam i ze zdumienia oczy o mało nie wypadły mi z orbit - mają potężne stężenia peelingów chemicznych, glikolowych, salicylowych, Jessnera, oprócz tego produkty pomocnicze, pre peel, toniki z kwasami. Mówiąc szczerze, nie wiem czy powinnam tak z czystym sumieniem ich reklamować - a nuż ktoś przeczyta, kupi i zrobi sobie krzywdę. Niektóre stężenia są naprawdę wstrząsające. Jestem zwolenniczką eko kosmetyków, ukręcania ser i olejków, ale nie da się ukryć, pewnych rzeczy samemu się nie zrobi domowymi sposobami (choć jak czytałam o tym jak dziewczyny z LU własnymi siłami przerabiały tretinoinę, jednak byłam pod wrażeniem ;)). Ale postanowiłam jednak napisać bo koszt takiego zabiegu w gabinecie, np. Jessnerem to jakieś 100-150 zł, a w sklepie ceny są baaaaardzo kuszące, a i wysyłka niedroga. Więc jak kto ma jakie pojęcie i podejdzie do sprawy z pewnym rozsądkiem i umiarem to why not? Zamówiłam u nich skadinąd nieźle mi znany gabinetowo Jessner (14% kwasu salicylowego, 14% mlekowego, i tyleż samo rezorcyny - czyli mówiąc bez ogródek pochodnej fenolu, ogólnie dość ostry IMO kaliber) i tonik z 5% BHA. Mają świetną obsługę klienta, błyskawicznie odpowiadają na maile i są bardzo pomocni - jako, żem rasowa panikara z US najczęściej biorę registered delivery, czyli ubezpieczoną przesyłkę, zapłaciłam krocie, ale jeśli kto ufa swojej poczcie niech bierze zwykłą - całe 9.99$. Ubezpieczenie praczki załatwiłam w parę minut mailem, przysłali mi fakturę na paypala, wszystko szybko i elegancko. Napiszę więcej jak dojdzie i przetestuję, choć niewykluczone, że kwasy nieco poczekają, bo chyba najpierw jednak zrobię mocne retinoidowe uderzenie. Ku przestrodze: żeby nikogo nie kusiło się złuszczać jakimś mocnym lekarskim peelingiem podczas kuracji iso albo tretinoiną... No, no!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz